Afryka

Mauretania, pośród piasków Sahary

Mauretania czyli:  stolica Nawakszut ( lub jak kto woli نواكشوط,  lub Nouakchott ) Szinkit ( نقيط, ) 1300-letnie miasto, siódme najważniejsze miasto Islamu, Wadan (وادان), obydwa miasta są wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO, wszechobecna Sahara, Maurowie i Nomadzi, wielbłądy i osły, czyli fotorelacja z wyprawy po piaskach, skałach, oazach, palmowych wioskach i miastach pustynnego państwa na zachodzie Afryki.

Nawakszut

Nawakszut, mimo tego, że żyje tu około miliona mieszkańców ( wg różnych źródeł od 880 tyś. do 1,5 mil.), czyli około 30 % populacji kraju, to miasto nie ma ani europejskiego ani afrykańskiego charakteru, żyje swoim arabsko-nomadzkim tempem a życie i pracę najlepiej widać w porcie, kiedy koło 17.00 rybacy wracają z połowu

Nawakszut – Port

ustawiają kolorowe łodzie na plaży

Nawakszut – Port

lub zostawiają przy brzegu

Ocean Atlantycki – Nawakszut

część połowu sprzedają kobiety na miejscu

a część rozwozi się uwaga, uwaga:

tak, tak to jeździ i służy, jednak poza miastem, tam gdzie zaczyna się pustynia rządzą inne środki lokomocji: 

ale na bezdroża Sahary najlepsza jest, oczywiście jakby inaczej, Toyota

sama pustynia to piasek, który faluje

ma dziesiątki kolorów
jest miejscami zarośnięta trawą
krzakami
lub drzewami akacjowymi
najpiękniejsze są jednak wydmy
i oazy…

wśród których żyją wielbłądy:

albo kozy

gdzie Nomadzi mają swoje trawiaste wioski

gospodarstwa
i zagrody
gdzie się modlą
wędrują
lub po prostu odpoczywają
albo nocą podziwiają niebo

Wiatr na pustyni tworzy różne struktury,

na zachodzie Mauretanii znajduje się struktura geologiczna znana jako Kalb ar-Richart, Oko Afryki, 50 km średnicy, więc z ziemi nie widać tego w pełnej okazałości. Może to krater, może pozostałości po wybuchu wulkanu, w każdym bądź razie jest bardzo dobrze widoczne z kosmosu

a gdzie indziej na pustyni można znaleźć pozostałości prehistorycznego morza i błękitne stromatolity

kto oglądał film „Fort Saganne” z Gerard Depardieu i młodą Sophie Marceau to skojarzy  w przełęczy Amogjar pozostałości scenografii filmowej, zbudowanej przez Francuzów

Atar
główny plac i przy okazji targ

Czerwone miasto Szinkit

a tutaj przesympatyczny kustosz biblioteki – muzeum, ( w tle eksponaty )
w której są przechowywane ” tysiącletnie manuskrypty”, manuskrypty były, wg. słów kustosza, z 1600-tnego i 1300-tnego roku, więc miały po 400-700 lat, ale tak jak się z nimi obchodził – zgroza…. albo kopie…
ulica na „starym mieście”

oraz widok z tarasu biblioteki na całe stare miasto

Wadan
Stary po portugalski fort, częściowo odbudowywany, częściowo w całkowitej ruinie

a wśród ruin mieszkają ( ??? świstaki, szczury giganty, wiewiórki olbrzymy ???)

a to już nowa część miasta, centrum… i miejscowy lokal, w którym panowie grali w gry i popijali…. herbatę

robienie zdjęć nie do końca jest mile widziane, dla mnie jak najbardziej zrozumiałe i jak widać akceptowane :-)))


Tym razem mało, a wręcz nic, o widelcu, ale trzeba przyznać, że temat nie jest obszerny, jedzenie jest jednostajne i bazuje na rybach (nad oceanem) warzywach i ryżu a w bardziej wystawnej wersji koźlinie z kuskusem i …wielbłądzinie, z którą niestety po raz kolejny osobiście się nie spotkałem:-(  a chętnie bym w końcu spróbował wybornego wielbłądka w warzywach…
może nawet w takiej restauracji jak ta w centrum Atar, ale szef nie przewidział tego dania w menu dnia …

Najlepsza jest herbata, smakiem i słodyczą  podobna trochę do tej z Maroka, ale jakieś ziółko jest inne i to ją odróżnia od tej z północy, niesamowicie dobrze gasi pragnienie, mimo że diabelsko słodka i podawana bardzo gorąca.
Ze względu na panujące zasady Islamu, tzw. Szariat, w całym kraju nie uświadczysz grama alkoholu, i najbardziej odczuwa się ten brak, przy wieczornych ogniskach, gdzieś na pustyni.
Pozostaje  obserwowanie gwiazd, chowanie przed wiatrem i wypatrywanie kolejnego dnia, z nową diuną a może oazą pełną wielbłądów i kóz:-) a może księżycowymi krajobrazem pełnym skał i kamieni o nieopisanych kształtach, albo uśmiechniętych Maurów białych czy czarnych, nieważne, bo równie miłych i sympatycznych jak i cały ten biedny i surowy kraj, gdzieś na końcu Sahary.

Wszystkie zdjęcia pochodzą z prywatnych zbiorów i są wyłącznie moją własnością.
Bez mojej zgody kopiowanie, rozpowszechnianie czy cytowanie całości czy części teksu i zdjęć jest zabronione.
Na wszelkie pytania odpowiem bardzo chętnie w komentarzu lub mailowo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *