Azja

Afganistan – Sub Bakhir !

Afganistan i Talibowie, dwie nazwy, które każdy słyszał, a które przyprawiają o ciarki, a wyobraźnia widzi piekło i diabły. Może nie aż tak bardzo się myli…
Afganistan to kraj w centralnej Azji, dwa razy większy od Polski, z stolicą w Kabulu, która liczy sobie 4,5 (prawie) mil. mieszkańców, co widać, słychać i czuć…
Kraj na wskroś muzułmański, alkoholem, nawet tym nielegalnym się nie uraczysz, za to można dobrze zabawić się przy „Black Afgani” co też jest nielegalne, ale łatwiej dostępne…
Kraj rządzony przez talibów, w momencie jak to piszę mijają prawie dwa lata ich rządów a państwo jest na skraju upadku, P.., w miejscowym wydaniu…
Talibowie kochają religię, w tym przypadku islam, a nienawidzą innych, kobiet i postępu i nie jedzą wegetariańsko, więc jeżeli nie lubisz mięsa nie jedź tam, będziesz głodny 🙂
Językiem urzędowym jest Pasztun, 42 % mieszkańców to Paszuni, 38 % to Tadżycy z językiem Dari, i jak mi to miejscowy powiedział, Tadżycy to ci ładniejsi…. 🙂
Zapraszam więc na fotorelację z kraju, który mnie ugościł, ale na pewno jeszcze nie pokazał wszystkiego co ma do zaoferowania

PLECAK

KABUL

Stolica a zarazem największe miasto Afganistanu. Z jednej strony nowoczesne, a z drugiej opanowane przez talibów i ich politykę. Rożnica do prowincji jest taka, że tutaj naprawdę widać jaki Amerykanie zostawili prezent. Czasami na checkpointach nie pomyślisz i widok jaki masz przed sobą, to wojsko NATO, ale na końcu dociera, że kontrolują cię talibowie, 100% sprzętu jest z odzysku, zmieniły się emblematy i nazwiska, ale cała reszta jest ta sama…

Kabul, miasto, w który żyje 4,5 mil. mieszkańców

Kabul liczy sobie ponad trzy tysiące lat i trudno sobie wyobrazić inne miasto na świecie, które było tyle razy niszczone. Teraz panuje względny spokój, ale jak długo potrwa, tego nikt nie wie.

Jest niewyobrażalnie zatłoczone, głośne i podobno po zmroku niebezpieczne. Ludzie, samochody, motocykle i zwierzęta otaczają z każdej strony. Ciężko przejść po ulicy, jeszcze gorzej jeździć samochodem. Prawa drogowe nie istnieją, a policja która stoi na skrzyżowaniach jest chyba tylko po to, aby wdychać spaliny.

w niektórych miejscach wygląda jak w każdym innym miejscu na świecie z tą różnicą, że wewnątrz panuje podział na salę męską, żeńską i rodzinną.

Lubię zaglądać ludziom w okna

nawet tym nieżywym…

chyba nie trzeba tłumaczyć…

aż tak brytyjski to on nie jest

ŻYCIE NA ULICY

W jakimkolwiek miejscu w Afganistanie by się nie było zawsze ma się wrażenie, że całe życie toczy się na ulicy. Handel, ruch, przemieszczający się ludzie, rozmowy i odpoczynek, cały naród ma tysiące spraw, które trzeba i można załatwić tylko poza domem.
kilka zdjęć ukazujących ten stan.

Czajniczek na herbatę….

CZAS WOLNY

z toczącym życiem na ulicy łączy się nieodzownie także czas wolny spędzany, a jakże, także na ulicy

Jedno z najciekawszych miejsc w Kabulu, bazar ptaków. Afgańczycy uwielbiają ptaki, miejmy nadzieję, że w celach stricte hodowlanych. Od kanarków poprzez zwykłe szaraki, aż po pięknie kolorowe ptaki, których nazw nie przytoczę, bo ich po prostu nie znam. Bardzo często można spotkać spacerujących ludzi z klatkami w ręce, a najlepiej w śpiewających przyjaciół można zaopatrzyć się na ptasim bazarze

oczywiście o sporcie nie można zapomnieć, orliki to nie są, ale kto nie pamięta takich boisk

I jazda konna, tutaj akurat trafiłem na wielkie święto – Id al-Fitr – koniec ramadanu
Id Mubarak!

BAMIAN

Miałem przyjemność rozmawiać z studentami z Bamianu. Zapewniali mnie, że Prowincja Bamian jest najbardziej pokojowa ze wszystkich prowincji. Kiedy w pozostałym kraju walczą, to tutaj zużywają energię na edukację. Mieszkańcy nie są wrogo nastawieni do obcych, bo jak zapewniał mnie rozmówca, edukacja poszerza horyzonty. Czy było widać to na ulicy? Tak, bo i na pewno duch buddy, który nadal się unosi nad miastem wciąż otacza je opieką. Zapewne każdy z nas słyszał o 55 metrowych posągach buddy w Bamianie, to znaczy najwyższy posąg miał 55 m, najmniejszy raptem 9…, a łącznie było ich pięć.
Stali owi buddowie od 6. wieku, aż do roku 2001. Wtedy Muhammad Omar wydał rozkaz, aby wszystko co nieislamskie zniknęło z powierzchni ziemi. Jak się okazało nie było to wcale proste zadanie. 25 dni trwało dzieło zniszczenia, artyleria nie dała rady, miny nie dały rady, dopiero rakiety pokonały 1500 letnie posągi.
Dzisiaj pozostały puste wnęki, bilet do opłacenia oraz galeryjki, na które można się wspiąć, aby podziwiać widok na okolicę. Były i są oczywiście próby odbudowy, między innymi Japończycy mieli w planach wyświetlać hologram, ale coś nie wyszło.
Oczywiście wraz z obecnością posągów można byłoby liczyć na więcej sprzedanych biletów za większą cenę….

PARK NARODOWY BAND-E-AMIR

W 2009 roku powstał pierwszy park narodowy na afgańskiej ziemi. Park sześciu jezior. Band-e-Amir, czyli tamy, jeziora emira. Ale co to za park! Te widoki i te kolory są żywcem wyjęte z bajek tysiąca i jednej nocy.

Można spędzić w nim cały dzień, i za każdym obrotem odkrywać coś wow!

GÓRY I PRZEŁĘCZE

Piękne widoki, jak to w Hindukuszu, można znaleźć także poza parkiem

W drodze do Mazar-I-Sharif. Przełęcz i tunele Salang na wysokości 3360 m n.p.m. Istny cyrk drogowy.
Poniżej pozostałości po Amerykanach

widoki jednak niezastąpione

niestety jak się zagapisz…

MIASTECZKA, WIOSKI I OSADY

Jadąc przez Afganistan spotyka się poukrywane miasteczka, wsie, osady, czy pojedyncze domy. Odcięte od świata i ciekawskich oczu turystów, żyją własnym życiem, zbyt często bardzo biednym i prymitywnym.

Mazar-I-Szarif, Błękitny Meczet (Rauze-e Szarif), podobno miejsce pochówku zięcia Proroka, Alego.

MIESZKAŃCY

Jak dla mnie jedna z ciekawszych części tej relacji.
Zrobić zdjęcie nie jest prosto, czasami się uda za zgodą, czasami trzeba improwizować, czasami zachęcić kilkoma Afgani. Efekt jest kolorowy i różnorodny. Dużo zdjęć dzieci, bo czują się swobodnie przed aparatem i chętniej pozują, nie wszystkie, ale 🙂
Przedstawiam Afgańczyków, którzy wcale nie wyglądają jak diabły 🙂

Z chłopakiem ze zdjęcia poniżej miałem przyjemność posiedzieć i porozmawiać, hmmm, dużo powiedziane, ale coś tam sobie opowiedzieliśmy. W rękach trzyma wagę…. Jego historia była na tyle ciekawa, że hmmm, przyszłość pokaże

TALIBOWIE, POLITYKA I RELIGIA

Tak, tak, mam kilka zdjęć talibów, ich obozów i posterunków. W większości nie było z nimi problemów, kilka chcieli pokazać swoją wyższość i władzę, z czego wychodziły komiczne sytuacje, jak prośba do kierowcy aby przeczytał dane z paszportu, albo jak u mnie analizował wizę z Ghany, oczywiście nic z niej nie rozumiejąc. Raz wprosili się do auta, z ofertą oprowadzenia po okolicy, koszt 500 Afgani, kiedy indziej dwugodzinny przymusowy postój na checkpoincie, poczęstowali jednak energydrinkiem. Zdjęć im jednak nie wolno robić i najlepiej nie patrzeć jakoś prowokująco. W Kabulu są wyposażeni od stóp do głów w, pozostawiony przez Amerykanów, sprzęt, a czym głębiej w kraj tym wyposażenie jest starsze, różnorodne i zniszczone. A po czym poznać taliba? Po długiej broni i palcu na spuście…..

Trochę nie do tematu, ale ogólnie pokazuje sytuację w kraju

Taliban are the sons of this land and they are going to defend this land….
tłumaczenie miejscowy kolega…

niespotykane, ręka w kieszeni, a obok niewierny !!!

WIDELEC

Jedzenie jest dobre, mięsne, najczęściej baranina, albo kurczak, a jak nie wiedzą co, to jest cow 🙂
zanim to jednak trafi na stół….

apetyczne, prawda….:)

ok, ok, starczy tego, ale zapewniam, na talerzu smakuje

jak na przykład ten stek z sosem pieczarkowym

typowy afgański obiad i nie tylko, bo cała centralna Azja tak się zajada
ryż, sałatka, chlebek, herbata i kawał baraniny

tradycyjne dania afgańskie to
Mantu, pierożki z różnym nadzieniem, mięsnym, warzywnym, serem

oraz kurut, suszony jogurt, o lekkim smaku ayranu

albo potrawko-zupa z barana

na śniadanie podadzą czasem jajecznicę, z pomidorem i zielonym chilli, pysznie pali

Można zjeść też przepyszne miejscowe lody, pistacjowe i mango poniżej, ale smaków było więcej

Jeżeli ktoś nie lubi stricte miejscowych dań, to w Kabulu, na prowincji mało prawdopodobne, można zjeść pizzę

i muszę przyznać, że smakiem nie odstawała od europejskich

do popicia, tradycyjnie herbata, albo Energy Drinki, Afgańczycy piją to na potęgę, w ilościach hurtowych

A jakże piwa też spróbowałem, przecież tradycji musi stać się zadość 🙂

a najlepszy napój dostałem w Kabulu, w dosyć cywilizowanej ( duży wybór i dosyć swobodnie, jeżeli chodzi o podział na sale) restauracji. Mięta z cytryną, miód w głębie, nooo mięta i cytryna 🙂

i na koniec niespodzianka
na bazarze w dzień targowy można kupić krowy….

Kilka przydatnych informacji. Jedziesz tam, zaopatrz się w miejscowy strój, jest to lepiej widziane. Nie robi się zdjęć talibom, posterunkom i kobietom, to nie jest miło widziane. Pieniądze można wymienić na lotnisku, albo w przenośnych kantorach, które stoją na chodniku, czym więcej wymieniasz tym lepszy kurs. W miejscach „turystycznych” duże kwoty zapłacisz w $. Dokumenty trzeba mieć w oryginalnym wydaniu, nieważne, że dużo z talibów nie umie czytać, pieczątki rozróżniają. Nie można zgubić ID wydawanego na lotnisku przy przylocie, przy odlocie to sprawdzają i odbierają, brak oznacza kłopoty.
Na checkpointach turysta jest raczej niewidoczny, chyba, że porównują zdjęcie z paszportu z facjatą.
Nie zaczepiamy kobiet, nigdy nie są same, nawet jeżeli tak to wygląda. Z mężczyznami można porozmawiać, jeżeli też jesteś mężczyzną, kobiety są niewidoczne, chyba, że stają się widoczne, spodnie, odkryte włosy, wtedy może być nieciekawie. Alkoholu nie ma i to znaczy, że nie ma. Muzyka jest zakazana, chyba, że słucha jej talib, wtedy możesz się podłączyć do słuchania. Przygotuj się na pytania o możliwość pomocy wyjazdu z Afganistanu. Ogólnie Afgańczycy są otwarci i chętnie rozmawiają, jeżeli potrafią, i nie kryją się ze swoim negatywnym podejściem do sytuacji w kraju, zwłaszcza w Bamianie, gdzie, tak jak mi wspomniał miejscowy, jest nacisk na edukację, pracę, otwarcie na przyjezdnych.
Po tym jak talibowie doprowadzili gospodarkę do stanu w jakim jest, na ulicach jest bardzo dużo żebraków, zwłaszcza dzieci, lepiej nie wdawać się w dyskusję, bo z jednej małej dziewczynki, która prosi o kilka afgani w ciągu kilku sekund robi się horda dzieciaków, która może być agresywna a na pewno ekstremalnie natarczywa.
Po Kabulu i innych dużych miastach, podobno nie spaceruje się po zmroku, może nie tyle z powodów własnego bezpieczeństwa, co komfortu miejscowych przewodników. Jest tak mało turystów, że jeżeli ktoś wpadnie na posterunek/patrol, to bardzo łatwo będzie można go dopisać do konkretnego przewodnika, i będą kłopoty.
Jesteś wegetarianinem, zabierz zielsko ze sobą, mięso, mięso, mięso, podstawa jedzenia, zwłaszcza na prowincji, gdzie często jedynym daniem jest szaszłyk z barana, albo „cow”, czyli też barana.

Uff i tyle, gratuluję, że dotarłeś/aś do końca. Wpis wyszedł baaaardzo obszerny, mimo, że kilkakrotnie sortowałem zdjęcia, ale Afganistan jest taki ciekawy i ma tyle do powiedzenia, że mógłbym zrobić drugą taką relację. Ale co za dużo to nie zdrowo 🙂
Może kiedyś, jak już będzie spokojniej, tam wrócę, bo zostało jeszcze dużo do zobaczenia i opowiedzenia.

*Sub Bakhir – dzień dobry

Wszystkie zdjęcia pochodzą z prywatnych zbiorów i są wyłącznie moją własnością.
Bez mojej zgody kopiowanie, rozpowszechnianie czy cytowanie całości czy części teksu i zdjęć jest zabronione.
Na wszelkie pytania odpowiem bardzo chętnie w komentarzu lub mailowo.

Zdjęcia pochodzą z podroży w kwietniu 2023 roku.

Jeden komentarz

  • Franky

    Długo wyczekiwana relacja po której przerobieniu jestem zadowolony. Tekst pisany prosto bez ogródek i mamienia na ogromny plus no i zdjęcia … Myślę że nie jeden amator aparatu mógłby się pokusić o zazdrość,te z z parku narodowego są najpiękniejsze jak by wyjęte z filmowych podkolorowanych przebitek.
    Ciekawe czy ten koleżka z wagą nie ma aspiracji na afgańskiego boksera tak mi się skojarzyło.
    Do następnego wpisu 👊

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *